Musztarda

Lećcie, orlęta

Soniczna laurka urodzinowa dla Sydki uczyniona na Solnej do tekstów Jana Brzechwy, Pabla Nerudy, e.e. cummingsa i NN z gościnnym udziałem głosów niemęskich. Opracowanie dźwiękowe: Olo

Mario, Olo

Lećcie, orlęta

Soniczna laurka urodzinowa dla Sydki uczyniona na Solnej do tekstów Jana Brzechwy, Pabla Nerudy, e.e. cummingsa i NN z gościnnym udziałem głosów niemęskich. Opracowanie dźwiękowe: Olo

Ta mała wielkooka osóbka

ta mała / e.e. cummings

ta mała wielko

– oka oso –
bistość (wy
– tryskują –

ca prawie
nie
– wyrażal –
nym

bez

– li –
kiem swoich
ja) nie

mo

– że po –
jąć mojego je
– dyne –

go mnie


Apostrofa do muzy

Apostrofa do muzy / Jan Brzechwa

Pióropusze dymiących kominów
Nowe niebo rozpięły nad nami.
Rośnie Wola, rodzi się Młynów,
Dzień rozkwita czerwonymi cegłami.

Gra Mokotów, śpiewa Muranów,
Trzeba pieśnią do pracy zagrzewać!
– Muzo Sześcioletniego Planu,
Naucz mnie śpiewać.

Naucz takie układać strofy,
Co by w przyszłość jak wicher pobiegły,
Niechaj strofy uskrzydlą kilofy,
Niech pod chmury dźwigają cegły.

Tam gdzie czas ma pęd huraganu,
Musi pieśń huraganem nabrzmiewać.
– Muzo Sześcioletniego Planu,
Naucz mnie śpiewać!

Muzo, trudny jest lot
Tych, co nowe zwiastują życie.
Podaj mi dłuto i młot:
Trzeba słów dobywać w granicie!


Szczęśliwi kochankowie

Dos amantes / Pablo Neruda

Szczęśliwi kochankowie jedzą wspólny, jedyny chleb
i mają tylko jedną kroplę księżyca w trawie,
pozwalają się włóczyć dwóm złączonym cieniom
i w łóżku zostawiają jedno wydrążone słońce.

Ze wszystkich prawd możliwych wybrali prawdę dnia:
nie są spętani sznurami, wiąże ich subtelny aromat,
nigdy nie nadużyli wagi spokoju, ni słowa.
Zaprawdę, szczęście jest wielką, przeźroczystą wieżą!

Powietrze im służy, nie opuszcza ich wino,
szczęśliwymi płatkami obsypuje ich noc,
oni mają prawo do wszystkich goździków.

Szczęśliwi kochankowie nie znają końca, ni śmierci,
albowiem żyjąc, po wielekroć rodzą się i mrą,
im – na wieki jest dana wiekuistość żywiołów.


Oto wszechwładne dzisiaj

Es hoy / Pablo Neruda

Oto wszechwładne dzisiaj! – wszystko, co wczorajsze runęło
pomiędzy palce światła a oczy snu.
Zielonymi krokami nadejdzie tu ranek,
nikt nie powstrzyma rwącej rzeki świtu!

Nikt nie powstrzyma rzeki twoich rąk,
ni oczu twego snu, o ukochana!
jesteś poruszeniem czasu, który upływa
między pionowym światłem a cienistym słońcem,

i oto niebo nade mną zamyka swe skrzydła,
porywa cię i przesiedla w uścisk moich rąk,
z zadziwiającą troską, pewnie i układnie:

przeto w swej pieśni sławię dzień i księżyc,
morze i czas, dalekie i bliskie planety,
twój dzienny głos i twoją nocną skórę!


Kibel

Kawałek instrumentalny

Znaczy się bez tekstu. Bo żadnych instrumentów tu nie ma. No chyba, żeby kibel potraktować, jak instrument. Wówczas poezję spuszczanej wody można by spróbować odczytać, jak tekst.


Lećcie, orlęta

Lećcie, orlęta / Jan Brzechwa

Naprzód, naprzód, młodzieży,
Walcz i pracuj, i trwaj,
Tobie ufa i wierzy
Cały naród i kraj.
Stare zburzyć należy,
Nowe – dźwignąć i wznieść,
Naprzód, naprzód, młodzieży –
Młodość nową ma treść.

Lećcie, lećcie, orlęta,
Zegar dziejów już bił,
Wasza sprawa jest święta,
Droga w przyszłość wytknięta,
Lećcie, lećcie, orlęta,
Póki życia i sił!

Trzeba z trudem niemałym
Dźwigać oskard i młot,
Trzeba walczyć z zapałem
I uskrzydlać swój lot.
Praca los uszlachetni,
Serca płoną i grzmią,
Tętni Plan Sześcioletni
Żywą pieśnią i krwią.

Lećcie, lećcie, orlęta,
Zegar dziejów już bił,
Wasza sprawa jest święta,
Droga w przyszłość wytknięta,
Lećcie, lećcie, orlęta,
Póki życia i sił!

Naprzód, naprzód, młodzieży,
Walcz i pracuj, i trwaj,
Tobie ufa i wierzy
Cały naród i kraj.
Idzie nowa epoka,
Przeobraża się los,
Młodym droga szeroka,
Młodym droga na wprost!

Lećcie, lećcie, orlęta,
Zegar dziejów już bił,
Wasza sprawa jest święta,
Droga w przyszłość wytknięta,
Lećcie, lećcie, orlęta,
Póki życia i sił!


Notatnik agitatora

Notatnik agitatora / Jan Brzechwa

“…Komunizm to władza radziecka
Plus elektryfikacja…”

Na płową głowę dziecka
Biały kwiat osypuje akacja,
Chłopską nędzę przeżuwają oracze…
– Towarzysze! Od jutra będzie inaczej!
Leninowski aksjomat
Odmieni wieś uciśnioną:
W dziewięciu tysiącach gromad
Elektryczne lampy zapłoną.
Wysuszona ziemia ugorów
Przeobrazi się w żyzną rolę,
Osiemdziesiąt tysięcy traktorów
Przeorze chłopską niedolę.
Co rok będzie rok urodzajny,
Pracę nowa wypełni treść
Wyruszą w pole kombajny,
Rewolucja przejedzie przez wieś!

– O, gdybym kiedy dożył tej pociechy,
Że z krajobrazu znikną nędzne strzechy,
Że zgięte plecy rozprostuje wieśniak
I nuta szczęścia zabrzmi w chłopskich pieśniach!


Pokój zwycięży

Pokój zwycięży / Jan Brzechwa

W maszyn łoskocie, w murów potoku
Plan Sześcioletni drogę swą skraca.
Praca i pokój! Praca i pokój!
Pokój zwycięży! Pokój i praca!

Coraz nas więcej, coraz nas więcej
Zapalających pochodnie w mroku,
Rąk swych uściskiem pozdrówmy ręce
Tych, którzy pracą walczą o pokój.

Walczą o pokój w codziennym znoju
Ręce oracza w pracy najpierwsze,
Jadą traktory – w imię pokoju,
W imię pokoju rodzą się wiersze.

W imię pokoju coraz to głębiej
Ręka górnika świder obraca,
Z hut wylatują białe gołębie,
Pokój zwycięży! Pokój i praca!

Coraz nas więcej, coraz nas więcej
Zapalających pochodnie w mroku,
Rąk swych uściskiem pozdrówmy ręce
Tych, którzy pracą walczą o pokój.

Lud nie ustanie w pracy i walce,
Wyją syreny przeciągłym świstem,
Sterczą kominy fabryk jak palce,
Grożą jak palce imperialistom.

W imię pokoju przyśpieszmy kroku,
Niechaj z nas każdy siły wytęży,
Plan Sześcioletni walczy o pokój,
Plan wykonamy! Pokój zwycięży!


Rozmowa z budowniczym

Rozmowa z budowniczym / Jan Brzechwa

– Co wy tu robicie?
– Budujemy mosty!
– Dla kogo?
– Dla ludzi prostych!
Budujemy drogi, budujemy tamy,
Budujemy domy, miasta odnawiamy,
Praca pracę goni i pracą popędza,
Będzie stal i węgiel, pszenica i przędza,
Coraz więcej fabryk i szkół i szpitali –
Po to istniejemy, byśmy budowali!
Nie zabraknie w Polsce szczęścia ani chleba,
Jeszcze tylko dumnej pieśni nam potrzeba.

Przyjdź, poeto, do nas, z murarzami pomów;
Poznaj tych, co tyle zbudowali domów,
Spójrz na rusztowania pod niebem wysokim:
Mury pną się w górę, w dal biegną potokiem,
Dwoją się godziny, dwoją się i troją –
Przyjdź, poeto, do nas razem z Muzą swoją,
Połóż śpiewne serce na murarskiej kielni,
Może ona twoją pieśń unieśmiertelni!


Tamten ja nie jest już mną

kochana / e.e. cummings

kochana
proszę
cię żebyś to
bo co innego można
nie przecież to wcale nie
oczywiście ale ty chyba
nie rozumiesz nie umiem ci tego
bardziej wyjaśnić wojna to nie jest ot
wojna i tyle ale na boga proszę cię Och
do diabła z tym tak to prawda to byłem
ja ale tamten ja nie jest już mną
czy teraz rozumiesz nie nie
żaden jezusmaria ale ty
musisz pojąć dla
czego dla
tego że ja
umarłem


Wolności, prowadź

Wolności, prowadź / Jan Brzechwa

Myśmy dzieci tej samej Nadziei,
Mamy wspólny przed sobą cel:
Bohaterski bojownik z Korei,
Strajkujący górnik z Auchel,
Polski murarz wznoszący domy,
Jugosłowiański zbieg,
Zaszczuty Murzyn z Oklahomy,
Niezłomny partyzant – Grek.

Myśmy dzieci tej samej Wiary,
Która ma przeobrazić świat:
Obalamy porządek stary,
Żeby nowy zbudować ład.
My wierzymy, że ludzie szlachetni
Atomowy zniweczą grom,
My walczymy o Plan Sześcioletni,
O fundament pod wspólny dom!

Myśmy dzieci tej samej Miłości,
Która cały ogarnie glob.
Nauczyli nas ludzie prości,
Prosty robotnik i chłop,
Że trzeba Wolność miłować,
Toczyć o nią zaciekły bój.
– Ty nas, Wolności, prowadź,
Czerwony jest sztandar twój!


Już jesteś moja

Ya eres mia / Pablo Neruda

Już jesteś moja. Sen twój spoczywa w moim śnie.
Miłość, ból, czyn wszelki – niechaj teraz śpią.
Noc wiruje po swych niewidocznych kręgach,
przy mnie tak czysta jesteś, jak uśpiony bursztyn!

Nigdy inna kobieta nie zaśnie moim snem.
Pójdziesz, razem pójdziemy poprzez wody czasu.
Inna nie będzie ze mną podróżować przez cienie,
tylko ty, wieczysta, wieczny księżyc, nieśmiertelne słońce!

Już ręce twoje otworzyły delikatne piąstki
i pozwoliły miękkim znakom opadać bez celu,
twoje oczy się zatrzasnęły jak dwa szare skrzydła,

a ja idę za tą wodą, którą dźwigasz, i oto mnie z sobą zabiera
noc, świat, wiatr – i wszystko to mota swój los;
czymże jestem bez ciebie, jeżeli nie twoim snem?!


Życie

Chwile naszego życia / Anatol Stern

Rzucić resztę przeżyć,
jak drogocenny, żarzący się okurek.
To jest życie,
życie
być
mieć w sobie
ten zawikłany splot nadwrażliwości,
karkołomny wzlot bez pilota i planu!
czując łamigłówkę domów,
czepiających się skrzydeł aeroplanu,
w ciężkim skafandrze ekstazy
zanurzyć się w rozpławione, gęstniejące szkło –
stopić się z sinym szkłem
powietrza
i utonąć
– zadyszany nurek –
zachłyśnięty
okrętowym dymem,
gardłowymi krzykami tragarzy,
gwiazdami,
namiętnym, rozdygotanym szeptem propellera
i metafizyką codziennych zdarzeń, które –
Utonąć
Rozpłynąć się zachłyśnięciem – –
Rzucić resztę przeżyć,
jak drogocenny, żarzący się okurek.

A może całkiem przypadkowo inne słowa, słowa, słowa...

Poszukiwania pierwotnego odkupienia kulinarnego niespodziewanie prowadzą do śmiertelnego wyznania wydalniczego

Sydka, Gohna, Pedro, Olo

Napięte incydenty zarejestrowane w monachijskim cieniu entuzjastycznej rezygnacji

Gohna, Eryk, Olo

Dygresyjny erotyk meteorologiczny inspirowany desperacją monachijskiej peregrynacji

Gohna, Eryk, Olo

Monachijska refleksja paranoiczna w desperacji spowodowanej brakiem kolacji

Gohna, Eryk, Olo