Musztarda

Słońce świeciło i świeciło

Zasilona dobrymi, tanimi winnościami i upajającymi dymnościami podsceniczna impresja energetyczna

Praca bardzo zbiorowa

Słońce świeciło i świeciło

Zasilona dobrymi, tanimi winnościami i upajającymi dymnościami podsceniczna impresja energetyczna

Słońce świeciło i świeciło. Na trawie ludzie ze stołami. Próbowali łapać światło w białe plamy. Bez sensu, no bo kto łapie światło w białe plamy. Tylko ludzie w czerni. Szare plamy biegają wzdłuż torów. Gościu na stole odpierdala numery. Jeden z motyką porwał się na światło, a kto inny się wkurwia bo ty. A Bóg w swej ignorancji w końcu zgasi jasność świadomości. Pod warunkiem, że świadomość jest jasna, gdyż ciemniacy nie widzą. Łysi natomiast dają żarcie za friko a mnie chce się srać. A mnie jeść się chce. A baśniowy stoliczek odpłynął w dal nieświadomości. Prysł czar. Hujoza, niech spierdalają. Jebać takie teksty. Wiatr zajrzał od sukienkę spleśniałej młodej baby. Zdmuchnął zarodniki i pognał je w stronę sceny. A co za scena? Sceny nie było! Było pole żywych kartofli! Bardzo, ale to bardzo. Powoli, lecz systematycznie rośnie wszystko w siłę, upojenie alkoholowe też. Jeeeebać. Dźwięki basówy powalają nas na plecy. A wysokie drzewa kuszą dzikimi bąkami po łyku na twarz. Jeżeli ktoś zdejmie trampki, to umrzemy. Uwaga, ściągamy trampki! Mimowolne spojrzenia na twarze powodują napięcia w lędźwiach, a trawa się sypie pod nogi nad nogi.

Żarnowiec 93.08.14

A może całkiem przypadkowo inne słowa, słowa, słowa...

Poszukiwania pierwotnego odkupienia kulinarnego niespodziewanie prowadzą do śmiertelnego wyznania wydalniczego

Sydka, Gohna, Pedro, Olo

Dygresyjny erotyk meteorologiczny inspirowany desperacją monachijskiej peregrynacji

Gohna, Eryk, Olo

Czynnie werbalizowana linearna introdukcja epistolarna uwieńczona wilgotną czynnością o wysokiej temperaturze

Mario, Olo

Monachijska refleksja paranoiczna w desperacji spowodowanej brakiem kolacji

Gohna, Eryk, Olo